Każdy nosi swoją buławę marszałkowską w plecaku.
To słowa Napoleona. To on po raz pierwszy tak stwierdził na użytek swojej strategii wojskowej i dewizy, że dobry żołnierz to taki, który dobrze maszeruje.
Z powodu niemożności utrzymania magazynów wojskowych żołnierz napoleoński stosunkowo wiele nosił w plecaku – koc, namiot, buty itp.
Ówcześnie w armii francuskiej pojawiła się grupa młodych, entuzjastycznych i pełnych inicjatywy oficerów, wywodzących się zarówno ze szlachty, jak i z niższych warstw społecznych wystarczy wymienić Davout’a, Lannes’a czy Ney’a.
Armia stworzyła wtedy niebywałe możliwości awansu społecznego. Stopnie wojskowe otrzymywało się nie ze względu na urodzenie czy pieniądze, ale za zasługi.
Stąd już słynne powiedzenie, że każdy żołnierz napoleoński nosi buławę marszałkowską w plecaku.
Murat, syn oberżysty, został nie tylko marszałkiem Francji, ale i – z rozkazu Napoleona – królem Neapolu. Marszałek Lannes był synem masztalerza, marszałek Augereau, synem handlarza owoców, marszałek Ney synem bednarza.
Dlaczego o tym piszę?
Ano dlatego, że ta przysłowiowa buława marszałkowska, tak naprawdę dotyczy każdego z nas.
Każde z nas ma tę przysłowiową buławę w plecaku. Nie obawiajmy się zatem mieć marzenia, również te wielkie.
Takie, które dzisiaj wydają nam się równie nierealne, jak lot na księżyc. Spójrzmy na życiorysy znanych ludzi i trzymajmy się wersji, że nie święci lepią garnki.
I jeszcze jedno – marzenia mają to do siebie, że często się spełniaja………







