/z psychosłownika/
„złudzenie wynikające ze znaczenia pierwszego wrażenia w spostrzeganiu ludzi. Właśnie owo wrażenie determinuje to, jak będziemy postrzegać danego człowieka”.
Myślę że tak naprawdę, to każdy z nas ma na co dzień do czynienia z efektem halo. Mamy przecież tendencję do automatycznego oceniania rozmówcy i przypisywania mu cech, których nawet nie zaobserwowaliśmy na podstawie tego, co zwróciło naszą uwagę przy pierwszym wrażeniu. Halo efekt jest błędem w postrzeganiu innych osób. To automatyczne wyrabianie sobie opinii o człowieku jest niezależne od nas i może niestety prowadzić do złych efektów. Psychologowie twierdzą, że pierwsza ocena następuje w przeciągu kilku pierwszych sekund, bo kierujemy się prostym schematem oceny: atrakcyjność-nieatrakcyjność, inteligencja-głupota, czystość-brud, dobro-zło.
Doskonale jednak wiemy jak często nasza ocena bywa niesprawiedliwa i złudna. Ileż to razy ktoś zrobił na nas dobre wrażenie, a przy bliższym poznaniu tracił i odwrotnie. Ileż to razy zachłystywaliśmy się nową znajomością, a potem rozczarowywaliśmy się w dwójnasób. Albo stwierdzenie, że kogoś nie lubimy, mimo że nie zamieniliśmy z nim słowa. Ja to nazywam „złymi fluidami”. Nic tak nie wpływa na wyrobienie sobie opinii o drugim człowieku jak rozmowy z nim, poznawanie, poznawanie, poznawanie……….
Rozmowy jednak to zaledwie jedne z elementów poznawania się. Bywanie ze sobą, sprawdzanie się w różnych sytuacjach, to myślę, stanowi o naszej wiedzy o drugim człowieku. Częściowej, bo nigdy nie jesteśmy w stanie „zgłębić” do końca drugiego człowieka. Bo każde z nas ma swoje, na wyłączność zakamarki duszy. I dobrze.
Tajemnica zawsze bywa bardziej intrygująca, niż „naga prawda”.







