Słuchając niektórych komentarzy ekspertów od sceny politycznej, mam wrażenie, że oglądałam wczoraj inną debatę, niż oni.
Szczególnie te opnie, w których tak zachwycano się się dobrym przygotowaniem Prezesa. A już zupełnie nie pojęte dla mnie są komentarze, w których analitycy zachłystują się przygotowaniem merytorycznym Prezesa. Pozostawię to bez komentarza, bo śmiem twierdzić, że mam inną definicję przygotowania merytorycznego.
Tym razem pozwolę sobie ocenić Prezesa pod kątem zachowania podczas debaty.
Wypowiadając się, posługiwał się bardzo ograniczonym „zestawem” słów. Wielokrotnie powtarzał charakterystyczne dla siebie zwroty: „krótko mówiąc”, „oczywista nieprawda”. Bardzo często mylący się, przekręcający słowa, /czeba- zamiast trzeba/, nawet przy odczytywaniu gotowych tekstów, lub cytatów.
A co do „gry ciała” Prezesa?
Zaciśnięte wargi, czerwony – mimo makijażu „scenicznego”, rozbiegane oczy, mający problem z ukryciem negatywnych emocji, siłą powstrzymujący się przed wybuchem. Było gołym okiem widać, że w środku aż kipi. Zwyczajnie, wszedł w swoje stare buty, tylko czekać, kiedy odzyska charakterystyczną dla siebie retorykę ostrych słów, skrajnie dzielących naród.
A Marszałek Komorowski? Opanowany, dobrze przygotowany, naturalny, pewny siebie znający swoją wartość, otwarty na współpracę, łączący, uśmiechnięty, nawet kiedy wytykający Prezesowi nieprawdę czy niekonsekwencje, to robił to w sposób kulturalny, nie przekraczając granicy dobrego smaku, wręcz w tonie troski o człowieka.
I jeszcze jedno, tym razem o prowadzeniu debaty przez jedną z dziennikarek.
Uważam za czysty skandal, ustawionej dziennikarki TVP, która zadała wyraźnie o tendencyjnym wydźwięku pytanie Marszałkowi o powódź.
Pytanie ustawione i skrajnie żenujące!
Takiemu dziennikarstwu stanowczo mówię NIE!







