Właściwie, gdyby sprawa nie dotyczyła tak niezwykle ważnej dla Polaków kwestii, to uznałabym to za dowcip roku.
Mam tu na myśli zapowiedź pani Fotygi i pana Macierewicza o misji ich obojga do Stanów Zjednoczonych w celu dostarczenia republikańskim politykom listu prezesa Kaczyńskiego z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Mają oni również w jego imieniu prowadzić rozmowy na temat projektu rezolucji w sprawie powołania niezależnej międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Celowo piszę, że w imieniu prezesa, bo ani pani Fotyga , ani pan Macierewicz, nie mają żadnej legitymacji, by występować w imieniu państwa polskiego. Wszak nie każdy wyjazd posła za granicę staje się oficjalną delegacją.
Mam wrażenie, że ani pani Fotyga, ani pan Macierewicz, a tym bardziej prezes, nie zdołali dostrzec, że Polska ma premiera, ministrów, prezydenta, marszałka sejmu. Co więcej mam wrażenie, że zamknęli się w ograniczonej przestrzeni czasowej i nie odnotowali tak istotnych faktów, że Jarosław Kaczyński nie jest już od ponad 3 lat premierem, a od kilku miesięcy Bronisław Komorowski jest Prezydentem RP.
Mało!
Nawet nie odnotowali, że od dawna nie są już partią rządzącą i że są w opozycji.
A co najgorsze, to również nie odnotowali, że jako opozycja tracą na swoim znaczeniu, a przecież dobra opozycja, to standard w zdrowej demokracji.







